Sprawdzamy, które kraje są najbardziej prokryptowalutowe3 min. czytania
Zwolennicy kryptowalut wytrwale szukają swojego raju na Ziemi – państwa, które jest najbardziej przyjazne cyfrowym walutom i ich technologii. Jak jednak wybrać tego typu miejsce? I jakie kryteria obrać? W tym tekście przyjrzymy się dwóm ostatnim analizom dot. tej kwestii, jakie przeprowadziły dwie niezależne firmy.
Adopcja kryptowalut w danym kraju
Zacznijmy od badania, jakie przeprowadziła firma lotnicza Fast Private Jet. Obrała najbardziej oczywiste kryterium – skalę adopcji kryptowalut rozumianą tu jako liczba miejsc, gdzie można płacić blockchainowymi coinami.
Efekty okazały się jednak… zaskakujące. Z analizy wyszło, że najbardziej przyjaznym kryptowalutom krajem jest rzadko wymieniana przez fanów bitcoina Słowenia. Z kolei na drugiej pozycji znalazły się sąsiadujące z nami Czechy. Kolejne miejsca należały kolejno do: Hiszpanii, Włoch, Austrii, Litwy, Danii, Niemiec, Francji, Słowacji, Holandii, Grecji, Chorwacji, Finlandii i Wielkiej Brytanii.
Teraz spójrzmy na to, czym Słowenia zasłużyła sobie na pozycję lidera. W samej stolicy kraju są 72 sklepy, 12 kawiarni i 33 obiekty sportowe, które akceptują bitcoiny lub altcoiny jako środki płatnicze. Do tego dochodzi aż 137 firm i 584 różnych lokalizacji, gdzie można płacić BTC.
Dla porównania w Pradze, stolicy Czech, kryptowalutami możemy płacić w 27 sklepach, 3 miejscach związanych ze sportem i 33 kawiarniach.
Pytanie, czy takie kryteria są jednak miarodajne. Nie do końca, bowiem patrząc na sprawę przez ich pryzmat Malta wypada jako najmniej przyjazne cyfrowym walutom miejsce na świecie. Jak jednak wiemy, kraj ten uchodził nawet jeszcze stosunkowo niedawno za bardzo przyjazny temu rynkowi i rywalizował o ten tytuł z kantonem Zug ze Szwajcarii.
Może więc warto spojrzeć na sprawę inaczej?
Liczba ICO, scamów i możliwości dla ekspertów
Firma Coincub regularnie bada rynek kryptowalut i tworzy podobny ranking jak ten Fast Private Jet. Z tą różnicą, że bierze pod lupę inne kategorie.
Sergiu Hamza, dyrektor generalny Coincub, w komentarzu do ostatniej edycji analizy wyjaśnił, że jego firma stara się oddać w swoich raportach jak najdokładniejszy obraz najnowszych trendów na rynku. Analizuje skalę scamów w danym kraju, liczę ICO, ale też możliwości rozwoju dla ekspertów (w tym dostępność kursów dotyczących blockchaina).
Jeśli obierzemy powyższe kryteria, liderami rynku w 1 kw. br. były takie państwa jak Niemcy, Singapur (lider poprzedniej edycji) i Stany Zjednoczone.
Awans Niemiec to efekt ostatnich decyzji władz w Berlinie. Zezwoliły one instytucjom na inwestowanie w kryptowaluty. W efekcie np. Sparkasse, czołowa grupa finansowa w kraju, chce zaoferować swoim klientom możliwość kupowania za jej pomocą bitcoinów. Mówimy tu zaś o grupie 50 milionów osób, które współpracują z tą niemiecką spółką.
Poza podium znajdują się Australia i Szwajcaria. Zwłaszcza ta druga jest miejscem od dawna uznawanym za centrum kryptowalut w Europie. Kanton Zug od kilku lat uchodzi za kryptowalutową dolinę. Wystarczy wspomnieć, że to tam formalnie znajduje się siedziba Fundacji Ethereum. Teraz o palmę pierwszeństwa może powalczyć jeszcze kanton Ticino, w którym miasto Lugano chce uznać BTC za swój prawny środek płatniczy.
Inne kraje, które pojawiły się w rankingu, to Holandia, Francja i Hiszpania.
Które podejście jest skuteczniejsze?
Jak widać, dwa różne podejścia do badania generują zupełnie inne wyniki. Które z nich jest lepsze? Uważamy, że mimo wszystko warto brać pod uwagę oba i wyciągać stosowne wnioski na tych polach, które najbardziej nas interesują w kwestii kryptowalut.