Globalni urzędnicy – w tym z krajów G7 – chcą regulacji rynku kryptowalut3 min. czytania
Niedawny upadek projektu Terra zwrócił oczy globalnych urzędników w kierunku rynku kryptowalut. Na temat regulacji cyfrowych walut debatowali w tym tygodniu politycy z grupy krajów G7.
Kraje G7 chcą regulacji
Urzędnicy finansowi z grupy krajów G7 wezwali Radę Stabilności Finansowej do przyspieszenia procesu regulacji kryptowalut. Przedstawiciele Kanady, Francji, Niemiec, Włoch, Japonii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych spotkali się w Koenigswinter w Niemczech. Wydali wspólne oświadczenie:
W świetle niedawnych zawirowań na rynku kryptowalut, G7 wzywa FSB (Radę Stabilności Finansowej) do przyspieszenia szybkiego rozwoju i wdrażania spójnych i kompleksowych regulacji.
To, że urzędnicy będą chcieli podążyć w tym właśnie kierunku, sygnalizował parę dni wcześniej Gubernator Banku Francji, François Villeroy de Galhau. W rozmowie z Reutersem zwrócił uwagę na to, że jeśli chodzi o regulacje kryptowalut, „Europa utorowała już drogę MiCA”. MiCA to zbiór przepisów Parlamentu Europejskiego mających na celu stworzenie ram prawnych dla branży kryptowalut. – Prawdopodobnie […] omówimy te kwestie między innymi na spotkaniu G7 w Niemczech w tym tygodniu – dodał parę dni przed szczytem.
Co może martwić zwolenników bitcoina, dodał też, że “aktywa kryptowalutowe mogą zakłócić międzynarodowy system finansowy, jeśli nie będą regulowane, nadzorowane i interoperacyjne w spójny i odpowiedni sposób w różnych jurysdykcjach”.
Wszystko to wpisuje się w od dawna uprawianą politykę G7. Grupa przez lata wydawała różne komunikaty dot. kryptowalut. Opublikowała m.in. wytyczne dotyczące możliwego wprowadzenia na rynki CBDC, a także ostrzegła, że niektóre stablecoiny mogą zagrozić globalnemu systemowi finansowemu.
BaFin zabiera głos
Sygnały płynące z G7 i Francji to nie wszystko. Co ważne, w ostatnich dniach na podobny temat wypowiedziała się Birgit Rodolphe, dyrektor wykonawcza niemieckiego Federalnego Urzędu Nadzoru Finansowego (BaFin).
Ona z kolei mocniej skoncentrowała się na rynku zdecentralizowanych finansów (DeFi).
– Jedno jest jasne: zegar tyka. Im dłużej rynek DeFi pozostaje nieuregulowany, tym większe ryzyko dla konsumentów i tym większe jest niebezpieczeństwo, że pojawią się krytyczne oferty, które mają znaczenie systemowe – powiedziała.
Dodała, że ryzyko dla konsumentów dot. DeFi związane jest z „problemami technicznymi, atakami hakerskimi i nieuczciwą działalnością”. Co może zirytować co bardziej zagorzałych zwolenników blockchaiana, ostrzegła, że projektu DeFi nie są tak „demokratyczne i altruistyczne”, jak twierdzą ich twórcy.
Głos z Rosji
Jeszcze bardziej rewolucyjne informacje płyną z Rosji. Zapewne w efekcie sankcji, jakie na ten kraj po ataku na Ukrainę nałożyły USA i Unia Europejska, Moskwa otwiera się na kryptowaluty. Minister Przemysłu i Handlu Federacji Rosyjskiej Denis Manturow przyznał, że jego kraj ureguluje cyfrowe waluty i uzna je za środki płatnicze. Nie określi tylko terminu wprowadzenia w życie tych regulacji.
– Pytanie brzmi, kiedy to się stanie, jak to się stanie i jak będzie to uregulowane. Teraz zarówno bank centralny, jak i rząd są w to aktywnie zaangażowane. Wszyscy są skłonni myśleć, że jest to kwestia czas i prędzej czy później w takim czy innym formacie zostanie to przeprowadzone. Wszystko to musi to być legalne, poprawne, zgodne z regułami, które zostaną sformułowane – dodał.
Do czego to wszystko nas doprowadzi?
Warto na koniec zastanowić się, czy to, że globalne władze i politycy światowych mocarstw, zaczynają na poważnie interesować się kryptowalutami to dobry znak.
Każdy nowy, innowacyjny rynek musi przejść przez okres prawnej adaptacji. Bez tego niemożliwy będzie jego pełny rozkwit. Jak widać, branża technologii blockchain właśnie wchodzi w ten etap. Sam ten fakt nie powinno się oceniać negatywnie. Najważniejsze będzie jednak to, czy owe regulacje będą wspierały innowacje. Na to pytanie przyjdzie nam jednak odpowiedzieć dopiero za jakiś czas.