Mateusz Kara: prognoza na 2023 rok3 min. czytania
Rok 2022, jeden z najcięższych w historii kryptowalut, dobiegł końca. Czy oznacza to koniec problemów, z jakimi borykaliśmy się w czasie ostatnich dwunastu miesięcy?
Choć nastroje w branży są – delikatnie mówiąc – dość ponure, sytuacja na rynku niekoniecznie jest taka zła, jak wielu się wydaje. Dlaczego tak uważam?
Po pierwsze, spadki na rynku kryptowalut nie były tym razem bezpośrednio spowodowane przegrzaniem się rynku. Myślę, że gdyby nie zmiana polityki Rezerwy Federalnej, która od hojnego drukowania dolarów przeszła do ich ściągania z rynków, bitcoin mógłby w kończącym się właśnie cyklu osiągnąć ATH na poziomie 100 000 USD.
Obecnie sytuacja jest jednak odwrotna. Patrząc od paru miesięcy na wykres i wspomniane już nastroje można odnieść wrażenie, że dołek cyklu powinien być już za nami. Sytuację zaburzył tym razem czynnik wewnętrzny – upadek FTX. Niewykluczone, że gdyby nie to, dziś na rynku obserwowalibyśmy już wzrosty kursów czołowych kryptowalut.
Warto dodać, że wspomniana już Rezerwa Federalna od dłuższego czasu utrzymuje swoją politykę, sugerując jedynie, że będzie podnosić stopy procentowe wolniej, niż pierwotnie planowała.
To wszystko mamy już w cenie bitcoina i etheru. Jeżeli więc na rynku nie wydarzy się nic rewolucyjnego – np. upadek kolejnej dużej giełdy czy Tethera – możemy spodziewać się wzrostów wycen kryptowalut. Nie jest to kwestia dni czy paru tygodni, ale perspektywy kilku miesięcy. Jestem natomiast w stanie zaryzykować prognozę, że w 2024 bitcoin będzie droższy, niż jest obecnie.
Geopolityka wpływa na bitcoina
To jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne. Zagrożeniem – lub paradoksalnie szansą – jest jednak też sytuacja geopolityczna. Wojna za naszą wschodnią granicą potrwa jeszcze przez wiele miesięcy, wiążąc siły Rosji. Rosną jednak napięcia pomiędzy USA a Chinami. Konflikt pomiędzy tymi mocarstwami byłby ciosem dla większości rynków – zapewne także dla kryptowalut. Istnieje jednak promyk nadziei, że i w takim tragicznym scenariuszu cyfrowe aktywa mogłyby zostać wzmocnione. Ułatwiają bowiem transport aktywów – prościej uciekać z zagrożonego wojną obszaru z kartką z kluczem prywatnym niż ze sztabką złota, nie wspominając o walizce pieniędzy (potencjalny run na banki w czasie wybuchu wojny odsłoni słabości obecnego systemu bankowego).
Hossa w 2023?
Czy więc w 2023 r. czeka nas hossa? Zakładam, że pod koniec roku zobaczymy pierwszy jej etap, czyli ostrożne wzrosty, a nie szturm kolejnych kluczowych poziomów na wykresie. Nadal podtrzymuje to, co mówiłem przez cały 2022 r. – to wręcz idealny czas na realizację strategii kupowania bitcoinów czy etherów „na raty” – strategia DCA sprawdza się najczęściej.
Ostatnią kwestią, jaką warto podkreślić, jest to, czy kolejna hossa będzie okresem „mijanki” na rynku – przejęcia korony przez ether. Sprawa budzi duże emocje, ale nie można wykluczyć, że to kryptowaluta sieci Ethereum może stać się nowym „przewodnikiem stada”. Stoi za nią bardziej wszechstronna technologia, która jest fundamentem nowej branży – DeFi, inteligentnych kontraktów czy NFT – która, jak wielu wskazuje, jest rewolucją na miarę Internetu z końca lat 90. Sercem nadal pozostaję jednak przy Bitcoinie.
Mateusz Kara, CEO Ari10